Gizmondo (nie mylić z popularnym blogiem Gizmodo) to projekt, który miał szansę stać się światowym hitem i przełomem w branży technologicznej. Przed premierą otaczał go ogromny medialny szum, a miliony ludzi czekały na niego z niecierpliwością. Urządzenie godne pierwszego iPhone’a, stworzone dwa lata przed samym iPhonem. Dla wielu żyjących w 2005 roku Gizmondo brzmiało jak objawienie.
Objawienia mają to do siebie, że musi za nimi stać siła wyższa, która się w nich objawia. Dla wyznawców Apple był nią Steve Jobs. Dla czekających na Gizmondo – właściciel tablicy rejestracyjnej GEO, co jest szwedzkim zapisem wymowy kubańskiego słowa llello – kokaina. Człowiek znany policji jako Tjock-Steffe – Gruby Stefan. Mafijny boss, który wpadł na pomysł odbicia się od dna, po tym jak w 1999 odsiedział w więzieniu połowę dziesięcioletniego wyroku.
Szlachetny plan…
17 sierpnia 2002 roku w miasteczku Soham w Cambridgeshire znaleziono ciała dwóch 10 letnich dziewczynek. Policja potwierdziła, że dwa tygodnie wcześniej woźny z ich szkoły zwabił je do swojego domu i zamordował.
Rodzice w Wielkiej Brytanii wpadli w panikę.
W tamtym czasie niejaki Carl Freer prowadził firmę Tiger Telematics, zajmującą się głównie produkcją urządzeń lokalizacyjnych. Dostrzegł on szansę na stworzenie produktu, który mógł być remedium na nastrój panujący w opinii publicznej. Postanowił stworzyć tracker GPS dla najmłodszych.
Oczywiście dzieci są dziećmi – nie będą chętne do noszenia znacznika GPS z własnej woli. Szansa pojawiła się wraz z nowym pomysłem. Tracker GPS powinien być wbudowany w nowoczesną konsolę. Tak zrodził się Gametraq, który później przemianowany został na Gizmondo.
… i powstanie legendy
W 2001 roku do zarządu Carla Freera dołączył Stefan “Tjock-Steffe” Eriksson. Wspólnie otworzyli pododdział firmy w Wielkiej brytanii. Od tej pory zapowiedzi Gizmondo stały się rewolucyjne, a każda kolejna wiadomość pompowała tę rewolucję jeszcze bardziej.
Urządzenie miało być nie tylko konkurentem dla Sony, Nintendo czy wchodzącej właśnie na rynek Nokii. Miało być konsolą, telefonem i GPSem. Miało pozwolić na korzystanie z rozszerzonej rzeczywistości czy śledzenie ruchów gracza (video). Miało gwarantować dostęp do internetu, wysyłanie SMS-ów, odtwarzanie muzyki oraz wideo. Miało być smartphonem w czasach, gdy nikomu smartphony się jeszcze nie śniły.
Nic więc dziwnego, że inwestorzy z uśmiechem przekazywali Tiger Telematics grube miliony. Za projekt urządzenia odpowiadał Rick Dickenson – legenda branży. Gizmondo miał służyć wszystkim. Dosłownie wszystkim. Bankom próbowano sprzedać je jako urządzenie do zarządzania środkami na odległość; Kasynom – jako sprzęt do hazardu online; Konsumentom natomiast jako technologię, która przeniesie ich 10 lat w przyszłość.
Najgłośniejsza premiera tamtych lat
Londyn. Regent Street. 19 marca 2005 roku. Dzień premiery Gizmondo. Na oficjalnej premierze, w specjalnie otwartym sklepie zjawili się m.in. Busta Rhymes, Jodie Kidd, Pharrell Williams czy Jamie Rockway. Świat obiegły zdjęcia z wyścigu LeMans 24, w którym Gizmondo sponsorowało Ferrari, a Jenson Button – Brytyjski kierowca F1 reklamował Gizmondo na plakatach.
Na scenę wychodzi Tom Green. Komik zachwala sprzęt. Opowiadając o jego wyjątkowej wytrzymałości, postanawia ją zademonstrować. Rzuca więc konsolą o ziemię, a Gizmondo… rozpada się na setki kawałków. Danni Minogue sprząta je, podczas gdy Tom patrzy się tylko z głupią miną.
Kto wtedy wyczuł, że coś jest nie tak, trafił w dziesiątkę.
W dniu premiery półki przeznaczone dla Gizmondo były praktycznie puste. Sprzedano mniej niż 1000 sztuk. Na konsolę wypuszczona została jedna, mocno średnia gra. Media zaczęły być podejrzliwe.
Firma próbuje zachować pozory
Wkrótce w sieciówkach pojawiła się druga partia Gizmondo. Trafiła ona też w iście gargantuicznej liczbie do Szwecji, co pozwoliło sprzedać tam około 100 sztuk. Również w Ameryce konsola dostępna była na kilku drobnych stoiskach, po czym zniknęła z obiegu na zawsze.
Drugą partię sprzedawano w dwóch wersjach: droższej, za 229 funtów oraz tańszej, za funtów 129. Ta druga swoją cenę zawdzięczała systemowi Smart Ads. Miał on uruchamiać w losowych momentach spersonalizowane reklamy na podstawie danych użytkownika.
Jak można się domyśleć, systemu Smart Ads nigdy nie uruchomiono, a obie wersje działały dokładnie tak samo.
Plan zakładał stworzenie ponad stu gier w pierwszych miesiącach życia Gizmondo. Finalnie powstało ich czternaście. Dodatkowo, klienci skarżyli się na problemy z wysyłaniem SMS-ów i połączeniem internetowym. Filmy sie zacinały, a połączenie GPS nie istniało. Objawienie okazało się być koszmarem.
Dziennikarze zaczęli więc kopać. A po każdym wbiciu łopaty, grunt zapadał się pod Tiger Telematics coraz bardziej.
A co było pod gruntem?
Latem 2005 roku światło dzienne ujrzała informacja, że Gizmondo zleciło firmie Northern Lights stworzenie gier za kwotę 3,5 miliona funtów. Oczywiście żadna z gier na półki nie dotarła. Powód był prosty – spółka należała do twórców konsoli – Carla Freera i Stefana Erikssona.
W październiku 2005 roku pojawił się natomiast raport finansowy Tiger Telematics. Obwieścił on 100 milionów dolarów strat. Gizmondo sprzedało się w niecałych 25 tysiącach egzemplarzy. Zgodnie z planem – stało się zatem najgorzej sprzedającą się konsolą w historii.
Rozczarowani porażką panowie Freer oraz Eriksson wkrótce potem wsiedli do swoich lśniących, wypełnionych kokainą Ferrari i opuścili tonącą w długach firmę. W lutym 2006 roku spółka ogłosiła upadłość, pozostawiając drobny niesmak wśród deweloperów gier, inwestorów i konsumentów. Niesmak wyceniono na 160 milionów funtów.
To byłby koniec, gdyby nie fakt, że..
Kilka tygodni później, Eriksson trafia do sądu. Twierdzi, że to nie on prowadził jadące 320km/h skradzione Ferrari znalezione na autostradzie w kawałkach. Wypiera się zarzutów defraudacji, pobić, posiadania nielegalnej broni i ciężkich narkotyków. Wypiera się oszustw podatkowych, prania brudnych pieniędzy, a także bycia aktywnym członkiem Szwedzkiej mafii w mieście Uppsala w latach 80. Niestety sąd mu nie wierzy.
Carl Freer nie został nigdy skazany. Twierdzi że nie miał pojęcia o złych zamiarach Erikssona. Pozostał za to wierny swojemu pomysłowi. Planował w 2008 roku wypuścić konsolę Gizmondo ponownie. Niestety, plany pokrzyżował fakt, że w 2009 roku jego kolejnego partnera finansowego – Mikaela Ljungmana – aresztowano i oskarżono o oszustwa gospodarcze.
Być może Carl jeszcze kiedyś spełni swoje marzenie.