Częściej niż rzadziej mówiąc o założeniu startupu inne osoby reagują zaskoczeniem. Dlaczego taka droga? Przecież informatycy dzisiaj tak dobrze zarabiają, skąd decyzja o podjęciu takiego ryzyka?

Pytania wydają się sensowne. Statystyki pokazują, że zaledwie jednemu lub, zgodnie z innymi danymi, dwóm startupom na dziesięć udaje się przeżyć.

Co więcej, kiedy zaczyna się rozwijać startup, to niewiele się wie na temat tego, co się robi. Myślę, że gdyby osoby zakładające startupy były świadome z jakimi trudnościami mogą się zmierzyć, to większość nie podejmowałaby tej decyzji.

A jednak mimo wszystko jest w prowadzeniu startupu coś bardzo pociągającego. Vinod Khosla, amerykański biznesmen urodzony w Indiach zachęca każdego, kto czuje zew do prowadzenia własnego biznesu, aby podjął decyzję do jego założenia. Można powiedzieć – OK, jego majątek jest dziś wart ponad miliard dolarów, więc ma powody do satysfakcji.

Ale nawet Ci, którym noga często niejednokrotnie się powinęła i stracili swój majątek, postanawiali często próbować kolejny raz, i kolejny, i kolejny.

Profesor Władysław Bartoszewski powiedział kiedyś, że są rzeczy, które warto oraz takie, które się opłaca. Nie wszystko co warto, to się opłaca, ale także nie wszystko co się opłaca, jest w życiu coś warte. Myślę, że to bardzo dobrze podsumowuje też rozterki przyszłego przedsiębiorcy podczas zakładania nowego biznesu. Ryzyko jest bardzo duże i najczęściej okaże się, że jego startup nie będzie opłacalny. Ale na pewno wart wysiłku, jaki się w niego włoży.

Psycholog Jacek Walkiewicz miał kiedyś swój wykład na TEDxWSB, podczas którego opowiadał o tym jak realizował swoje marzenia. Przez 20 lat marzył o kupieniu kampera. W końcu przed czterdziestką doszedł do wniosku, że czas spełnić to marzenie. Samochód kosztował 100 tysięcy złotych, ale stać go było na niego. Zrealizował to, o czym tak długo marzył. I co? Przez 11 miesięcy stał przed domem, bo nie był im do czegokolwiek potrzebny. To się kompletnie nie opłacało. Ale warto było.

Jedną z potrzeb człowieka jest potrzeba twórczości i rozwoju. U każdego w różnym nasileniu się ona objawia – to dlatego niektórym może być trudno zrozumieć artystów, którzy całe swoje życie malują obrazy.

Ciekawe jest jednak to, że tej potrzeba nie da się zaspokoić. Niezależnie od tego jak wiele uda nam się stworzyć, nigdy nie osiągniemy nasycenia, jak ma to miejsce np. w przypadku głodu.

Czy to oznacza, że założyciele startupów służą idei, nie myśląc o pieniądzach? Wręcz przeciwnie – myślę, że każdy przedsiębiorca zakłada, że jego biznes przyniesie dochód (a przynajmniej każdy powinien mieć takie założenie). A jeśli podejmuje się prowadzenia startupu, to wręcz oczekuje się zysków wyższych niż w przeciętnej firmie.

Niezależnie jednak od rezultatu jest to coś, co zdecydowanie daje ogromne doświadczenie, wiele uczy i może przynieść ogromną satysfakcję. Może, bo to zależy od tego jak do tego przedsięwzięcia się podchodzi. Obok potrzeby samorealizacji jest też np. potrzeba bycia wartościowym – bycia zauważonym, szanowanym, akceptowanym. Problem pojawia się wtedy, gdy brak poczucia wartości wypełnia się firmą – chęcią pokazania, że się potrafi coś osiągnąć. Nagle okazuje się, że wszelkie niepowodzenia, uwagi ze strony innych osób lub codzienne zwykłe trudności w biznesie odbierane są jako atak ze strony świata dookoła nas i prowadzą do spirali trudnych emocji. To jednak wątek na zupełnie inny wpis.

No dobrze – jeśli ktoś czuje powołanie do przedsiębiorczości, to warto, ale czy w takim razie się opłaca? Najczęściej nie. Statystycznie najlepsze biznesy to te z serii zupełnie typowych – serwis Quora jest pełen wypowiedzi osób, które chwalą się jakie pieniądze zarabiają np. na handlu na Amazonie. Jeśli szukasz szybkiego, stabilnego dochodu, to trzymaj się z dala od startupu.

Jack Ma, założyciel Alibaby, powiedział, że na początku swojego biznesu odwiedził dziesiątki inwestorów, a przez trzy lata ich biznes nie przynosił żadnego dochodu.

Jak oceniłaby to przeciętna księgowa? Trzeba zamknąć biznes. A jednak Jack Ma po latach stał się jednym z najbogatszych ludzi na świecie.

Zresztą Jack Ma jest akurat przykładem osoby, której życie pokazało coś zupełnie odwrotnego niż myśli większość ludzi – w jego przypadku zupełnie nie opłacała się praca na etacie. Gdy przed założeniem firmy szukał pracy próbował dostać się do 30 różnych firm i wszędzie odrzucono jego aplikację. W nowym budynku KFC zatrudniono wszystkich z 24 osób, którzy aplikowali, oprócz niego. Na Harvard próbował się dostać… 10 razy.

Później jego dwa biznesy także były nieudane.

Czy się zatem startup opłaca – zwykle nie, ale jak się opłaci, to najczęściej bardzo konkretnie.
A nawet jak się nie opłaci za pierwszym, drugim czy piątym razem – to w końcu się opłaci. Jeśli wyciąga się wnioski, to w końcu się uda.

Mateusz Jarus

Ukończył informatykę na Politechnice Poznańskiej. Przez ponad siedem lat zaangażowany w realizację projektów naukowych. Założył trzy startupy: Grinfinity, Expansio oraz Lexpansio. Jest absolwentem programu TOP 500 Innovators, w ramach którego odbył staż na Uniwersytecie Cambridge. Był także stażystą na Uniwersytecie Notre Dame.

A prywatnie szczęśliwy mąż, w wolnych chwilach tancerz tańca współczesnego, lubi gotować i czytać książki.

Rozwijany przez niego Expansio Software House jest założycielem wielokrotnie nagradzanego startupu CodeAll. Zdobył ponad 2 miliony złotych z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, został uznany przez Komisję Europejską w konkursie SME Instrument, został wybrany do akceleratorów (m.in. Google Launchpad Start i szwajcarski Kickstart Accelerator) oraz został wybrany do TOP 10 startupów edukacyjnych spośród ponad 550 zgłoszeń podczas konferencji South Summit w Madrycie.