Zarówno w przypadku startupów, jak i tradycyjnych firm można wyróżnić dwa zupełnie odmienne style zarządzania – w stylu cezara oraz w stylu naukowca.

Pierwszy z nich jest stylem, w którym przywódca firmy zarządza z góry swoim przedsiębiorstwem. Traktuje siebie jako osobę nieomylną, której wszyscy powinni słuchać. Każdą sytuację w firmie ocenia w kategorii sukcesu albo porażki. Krytykę innych traktuje jako atak, który nakręca jego chęć udowodnienia wszystkim, że ma rację.

Alternatywą jest prowadzenie firmy jak naukowiec. Taka osoba traktuje działalność trochę jak eksperyment. Sprawdza, weryfikuje, zbiera opinie, które wykorzystuje następnie do przekonania innych. Jego praca inspiruje pozostałych pracowników. Wszystko, co dzieje się w firmie traktuje jako naukę, z której wyciąga wnioski, żeby podjąć lepsze decyzje w przyszłości. Poszukuje… swojej omylności. Stara się poznać prawdę – odnośnie zachowania klientów, relacji pomiędzy pracownikami w firmie, produktu.

Jeśli sytuacja zmierza w złym kierunku, to nie wyciąga pochopnych wniosków siedząc w swoim biurze, ale rozmawia z ludźmi i zastanawia się dlaczego zachowują się tak, a nie inaczej.

Dobrym przykładem tych dwóch stylów przywództwa jest prowadzenie firmy Tesla przez Elona Muska oraz firmy Totota przez Akio Toyoda. Porównanie jest inspirowane książką prof. Andrzeja Blikle „Doktryna jakości”.

W pierwszym przypadku mamy do czynienia z przedsiębiorcą-celebrytą, charyzmatycznym liderem na czele zespołu. Do firmy zatrudniani są najlepsi, a eliminowani są najgorsi. Cele osiągane są za pomocą ludzi, z wykorzystaniem nagród i kar. Zarządzanie odbywa się na podstawie danych liczbowych. Lider czerpie naukę wyłącznie od swego mentora.

W drugim przypadku lider jest pokorny i otwarty na naukę. Nieustannie doskonali siebie i innych. Jest skupiony nie na celu samym w sobie, ale na osiągnięciu mistrzostwa w tym, co robi. Uczy się oraz zwiększa zakres odpowiedzialności. Czerpie nauki także od swoich pracowników. Nie zatrudnia wyłącznie najlepszych, ale pracuje nad rozwojem ludzi. Jest zaangażowany w sprawy firmy i wspólnie z innymi zastanawia się jak można dokonać czegoś wielkiego.

To wszystko brzmi bardzo mądrze i chwalebnie, ale od razu pojawią się głosy – firmę Apple i Tesla znają wszyscy i są one uznawane za jedne z najbardziej innowacyjnych na świecie. Skoro Apple stał się najbardziej podziwianą firmą świata, to widocznie bycie… dupkiem jest konieczne do osiągnięcia sukcesu. Słowo „dupek” jest mocne, ale chyba trafnie określa osobowość Jobsa – dalej będę go używał. Z góry przepraszam, jeśli kogoś ono dotknie :).

W 2007 roku profesor Uniwersytetu Stanforda Robert Sutton opublikował książkę „The no asshole rule”, w której udowadnia jak zastraszanie, sarkazm, obrażanie, poniżanie, zawstydzanie i lekceważenie niszczy motywację, morale i produktywność.

Jak do tego ma się Steve Jobs? Potrafił zwolnić w jednej chwili z pracy cały zespół tylko dlatego, że prototyp, który stworzyli był beznadziejny. Potrafił powiedzieć w oczy projektantowi w firmie, że jest idiotą. Wiele osób dzisiaj mówi: „Widzisz, Steve też taki był, taki musi być manager”.

Steve Jobs osiągnął swój sukces raczej pomimo bycia dupkiem, niż dzięki temu, że nim był. Steve Jobs był przede wszystkim wizjonerem, potrafiącym niezwykle trafnie wyczuć czego potrzebują ludzie, perfekcjonistą, wytrwale dążącym do celu. Jego idee były genialne, poruszały ludzkie serca, trafiały w samo sedno. Dzięki temu, że tworzył produkty, których ludzie pragnęli, jego pracownicy decydowali się znosić upokorzenia, żeby przyłożyć rękę do czegoś wielkiego. Chęć współtworzenia rzeczy wielkich jest tak pociągająca dla ludzi, że są dla niej w stanie poświęcić bardzo dużo. Steve Jobs dawał tę wizję, za którą inni słono płacili, ale gdy produkt powstał, to czuli ogromną dumę.

Można być zarówno geniuszem, jak i dupkiem, ale te dwie cechy niekoniecznie są ze sobą powiązane. Istnieje mnóstwo firm prowadzonych przez dupków, które niekoniecznie dobrze sobie radzą, jak i mnóstwo takich, które radzą sobie świetnie.

W słynnej publikacji „Leadership: do traits matter” Shelley Kirkpatrick oraz Edwin Locke pokazali, że najważniejszymi cechami przywódczymi są: ambicja, inicjatywa, wytrwałość, szczerość, integralność osobista (robienie tego, o czym się mówi, a nie tylko teoretyzowanie), pewność siebie (w tym stabilność emocjonalna), kompetencje poznawcze oraz wiedza biznesowa.

Autor biografii Steve’a Jobsa powiedział w wywiadzie po napisaniu książki, że Steve Jobs nie był najlepszym managerem świata. W zasadzie mógłby być nawet jednym z najgorszych”.

Mateusz Jarus

Ukończył informatykę na Politechnice Poznańskiej. Przez ponad siedem lat zaangażowany w realizację projektów naukowych. Założył trzy startupy: Grinfinity, Expansio oraz Lexpansio. Jest absolwentem programu TOP 500 Innovators, w ramach którego odbył staż na Uniwersytecie Cambridge. Był także stażystą na Uniwersytecie Notre Dame.

A prywatnie szczęśliwy mąż, w wolnych chwilach tancerz tańca współczesnego, lubi gotować i czytać książki.

Rozwijany przez niego Expansio Software House jest założycielem wielokrotnie nagradzanego startupu CodeAll. Zdobył ponad 2 miliony złotych z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, został uznany przez Komisję Europejską w konkursie SME Instrument, został wybrany do akceleratorów (m.in. Google Launchpad Start i szwajcarski Kickstart Accelerator) oraz został wybrany do TOP 10 startupów edukacyjnych spośród ponad 550 zgłoszeń podczas konferencji South Summit w Madrycie.