Ten wpis jest inspirowany książką “Mit Przedsiębiorczości” Michaela Gerbera. Podtytuł tej książki to “Dlaczego większość małych upada i jak temu zaradzić?” i skupia się, jak nietrudno się domyślić, właśnie na małych przedsiębiorstwach :) Startup ma trochę inną specyfikę działania niż tradycyjna mała firma (np. piekarnia). Są jednak pewne cechy przedsiębiorcy, które w obu przypadkach są moim zdaniem kluczowe, żeby dobrze prowadzić firmę.
Początki większości startupów lub tradycyjnych małych firm rozpoczynają się od pewnego pomysłu jednej lub kilku osób. Przykładowo, ktoś zna się na naprawie samochodów i postanawia założyć warsztat samochodowy. Inna osoba interesuje się informatyką i decyduje się tworzyć strony internetowe. Innymi słowy – firmę zakłada tzw. specjalista techniczny.
Nie ma w tym oczywiście niczego złego. Myślę, że każdy z nas wybierając warsztat samochodowy chciałby, żeby nasze auto naprawiała osoba kompetentna, najlepiej interesująca się swoją pracą i lubiąca to, co robi. W jednym z poprzednich wpisów napisałem, że pasja jest jednym z najważniejszych elementów tworzenia firmy. Kierowanie się swoimi zainteresowaniami i marzeniami jest zupełnie naturalne, gdy otwieramy biznes.
Problem polega jednak na tym, że prowadzenie firmy to nie tylko wykonywanie dobrze swojej specjalistycznej pracy. Otwierając cukiernię nie wystarczy piec najlepsze ciastka w mieście. Jeśli przetwory Twojej mamy są wychwalane przez całą rodzinę i wszyscy powtarzają, że nigdy nie jedli niczego lepszego, to niekoniecznie to oznacza, że Twoja mama odniesie sukces finansowy otwierając sklep i sprzedając je. Dlaczego?
Prowadząc firmę przestajesz być tylko specjalistą technicznym, który zna się na swojej dziedzinie (np. mama piekąca świetne ciastka albo mechanik potrafiący zbudować samochód z 10 powypadkowych aut) i stajesz się przedsiębiorcą, w którym specjalista techniczny jest tylko jednym z trzech osobowości. Dwa pozostałe to: menedżer i wizjoner. Wszystkie trzy są bardzo pomocne w prowadzeniu firmy.
Wizjoner dostrzega wyjątkowe możliwości nawet w zwykłych rzeczach lub trudnościach. Żyje przyszłością, pragnie zmian, wykorzystuje możliwości, których widzi niezliczoną ilość w świecie. Robi wokół siebie zamieszanie, a otaczające go osoby najchętniej wpisałby w konkretne miejsca w swoich projektach. Zostawia innych w tyle, ale im dalej brnie, tym więcej wysiłku wkłada w ciągnięcie ze sobą swojej armii.
Ma też potrzebę kontrolowania ludzi i zdarzeń, aby mieć pewność, że wszyscy działają w zgodzie z jego marzeniami. Tyranizuje, krytykuje, schlebia, pogania, krzyczy i obiecuje, byle tylko doprowadzić jego projekt do końca.
Menedżer planuje, porządkuje, pragnie przewidywalności. Chomikuje w domu śrubki i umieszcza je skrupulatnie w odpowiednio oznaczonych szufladach. Koszule wiesza w szafie guzikami ustawionymi w tym samym kierunku.
W przeciwieństwie do przedsiębiorcy, menedżer żyje przeszłością. Zamiast kontroli pragnie porządku. Zamiast możliwości dostrzega problemy. Po zbudowaniu domu mieszka w nim przez całe życie, w przeciwieństwie do przedsiębiorcy, który go sprzedaje i planuje kolejny. Sprząta bałagan jaki stworzył przedsiębiorca wywołując wokół siebie zamieszanie.
Pozostaje jeszcze jedna osobowość – ta, od której zaczął się ten wpis. Jest nim specjalista techniczny, znający się na swoim fachu. To informatyk naprawiający komputery, piekarz piekący chleb i mechanik naprawiający samochody.
Jest on przede wszystkim wykonawcą – jego myśl przewodnia to “jeśli coś ma być zrobione dobrze, zrób to sam”. Majsterkuje, naprawia, ulepsza. Czuje się szczęśliwy, gdy może zająć się jedną rzeczą na raz i gdy w pełni kontroluje swoją pracę.
Myślenie jest dla niego bezproduktywne – chyba że chodzi o myślenie o pracy do wykonania. Abstrakcyjne idee budzą jego podejrzenia. Mocno stoi na nogach – wie, że jeśli czegoś nie wykona, nie zrobi tego nikt inny. Coś, co nie wygląda jak praca, jest dla niego czymś obcym. Czuje się sfrustrowany wizjonerami, którzy zaprzątają jego codzienną pracę coraz to nowszymi pomysłami, podobnie jak menedżerami, którzy narzucają mu tryb pracy i traktują jak drobny element bardzo dużego systemu.
Gdyby każdy przedsiębiorca składałby się w miarę równych proporcjach z tych trzech osobowości, miałby szansę na stworzenie przyszłościowej firmy. Wizjoner odważnie rozpoczynałby kolejne pomysły, menedżer zadbałby o sprawną organizację, a specjalista wykonywałby pracę techniczną. W praktyce w przypadku małych firm typowy właściciel jest wizjonerem w 10%, menedżerem w 20% i specjalistą w 70%.
Doprowadza to do sytuacji, w której specjalista techniczny tak bardzo angażuje się w swoją pracę, że poświęca na nią nie tylko całe dnie, ale w końcu także noce. Powoli stres wkrada się w życie, terminy zaczynają naglić, jakość pracy spada.
W startupach najczęściej mamy do czynienia z zespołem ludzi – dwoma, trzema, czterema współzałożycielami. Trudno w jednej osobie połączyć wszystkie trzy cechy – zresztą trudno też wymagać, aby jedna osoba miała tak dużo obowiązków. W przypadku większej liczby współzałożycieli warto, aby się oni wzajemnie uzupełniali.
Można wyróżnić tutaj trzy role:
1. Osoba skupiona na wizji
Rzuca pomysłami jak z rękawa, snuje wielkie plany i zamierza podbić świat. Odpowiada na pytanie “Dlaczego?” – aby ludziom żyło się lepiej, aby zrewolucjonizować sposób komunikacji się osób, aby pozwolić ludziom dotrzeć do dowolnego zakątka świata w nieprawdopodobnie krótkim czasie.
2. Osoba skupiona na produkcie
Interesuje go przede wszystkim co startup oferuje. W pracy odpowiada na pytanie “Co?” – nowy lek, nowa aplikacja do czatowania, nowy ponaddźwiękowy samolot pasażerski.
3. Osoba skupiona na aspektach technicznych
Jest skupiona na tym co zrobić, żeby to wszystko działało. Często w firmie jest jedyną osobą, która rozumie czemu jakieś maszyny funkcjonują i do niej zwracają się wszyscy z prośbą o pomoc, gdy coś przestaje działać. Odpowiada na pytanie “Jak?” – taka technologia rozwoju narzędzia, takie sterowniki, takie koła zębate. Dba przede wszystkim o to, żeby wszystko poprawnie funkcjonowało.
Jest niezwykle ważne, aby w startupie znalazły się osoby, w których znaleźć można wszystkie te cechy. Startup z samymi wizjonerami będzie latał w chmurach i podbijał świat, ale nie będzie miał kto zorganizować pracy i jej wykonać. Jeśli skupimy się tylko na produkcie, może się okazać, że stworzymy coś, co nikomu nie będzie potrzebne i trafi do kosza. Z kolei skupiając się na samych aspektach technicznych będziemy w stanie stworzyć sprawnie funkcjonujący i niezwykle skomplikowany kombajn, o którym nikt się nie dowie albo którego sens zrozumie jedynie ten, kto go stworzył.
Odpowiadając na pytanie z tytułu – uważam, że zakładając firmę należy albo popracować nad tymi cechami, w których kulejemy, albo znaleźć osoby, które nas pod tym względem uzupełnią. Wierzę, że można się w życiu wszystkiego nauczyć i jest to jedynie kwestią włożonego w to wysiłku oraz czasu, ale może to być czasami bardzo trudne. Na tyle trudne, że zanim te cechy w sobie wykształcimy, firma przejdzie przez poważne kryzysy. Alternatywą jest rozpoczęcie biznesu z osobami, które mają te cechy. Choć i wtedy konieczne będzie nauczenie się wspólnego funkcjonowania, a przede wszystkim nauczenie się rozmawiania ze sobą. Osoby patrzące na świat przez inne okulary często nie będą siebie wzajemnie rozumiały – jest to niestety pole do wielu konfliktów.